wstaliśmy wcześnie rano (już o 5.30 animatorzy stukali do drzwi!), szybkie pakowanie i higiena poranna,i już biegniemy na śniadanie. skromnie. płatki z mlekiem, słodki croissant i sucharki (serio!), no dobrze, kromka chleba też się znalazła, ale posmarowana dżemem albo nutellą (mniam). do picia kawa, herbata, kakao oraz pyszny sok z czerwonych pomarańczy. zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy w kierunku Rzymu. Pani Ania (nasza pilotka) w czasie podróży urządzała konkursy z nagrodami(gratulujemy Markowi Molitorysowi, Łukaszowi Kalisiakowi oraz Grzegorzowi Sobolewskiemu) oraz przygotowała nas merytorycznie na naszą wyprawę.
Po szybkim desancie zajęliśmy nasze miejsce w metrze ktorym dojechaliśmy pod samą bazylikę. od razu, nie tracąc czasu stanęliśmy w kolejce. po 9 jesteśmy na placu przed aulą Pawła VI, niestety, nie dostapilismy zaszczytu wejścia do auli. o 10 plac jest pełen, tłum napiera, słońce grzeje, a my w strojach ministranckich. nagle rozległy się oklaski, to papież wchodził do środka. pozozstało nam tylko czekanie, plac powoli pustoszał a my twardo staliśmy na naszych pozycjach. opłacało się. koło 13 papież wyszedł, każdy miał okazję stanąć z nim twarzą w twarz, szczęśliwców pobłogosławił!
po spotkaniu z ojcem świętym mieliśmy 1,5h czasu wolnego. wielu z nas poszlo spróbować specjałów włoskich, pooglądać (i zakupić :-)) dewocjonalia i pamiątki.
następnie zgodnie z programem udaliśmy się pod katakumby św.Kaliksta, niestety czekala nas niemiła niespodzianka - zamknięte! Nic to! Nasza zaradna pilotka wraz z księdzem zaproponowała zwiedzanie
bazyliki św.Jana na Lateranie. przeszlismy na klęczkach sancta scala(święte schody po ktorych Jezus szedł do Piłata), obejrzeliśmy baptysterium, cudnie zdobione kaplice boczne bazyliki, grób św. Piotra, relikwiarz z czaszkami św. Piotra i Pawła, tron papieski. bystre oko dostrzegło wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej.
już tylko wspólne zdjęcie i wracamy do domu. Metrem i wesołym autobusem oczywiście
do poczytania jutro!
przepraszam za wczorajszy tekst, niestety trochę się pochorowałem wieczorem, edytowany tekst, wraz z opisem dnia postaram się wyrzucić jak najszybciej (zdjęcia też :-))
z Rzymu
R.